Bianka Rolando, artystka sztuk wizualnych, poetka, wykładowczyni akademicka, doktor habilitowana w zakresie grafiki. Autorka książek: Rozmówki włoskie, Biała książka (Nagroda im. Kazimiery Iłłakowiczówny), Modrzewiowe korony, Podpłomyki, Mała książka o rysunku, Łęgi, Pascha, Stelle. Współpracuje z Galerią Foksal. We wrześniu zostanie wydany nakładem wydawnictwa WBPiCAK tom poetycki Ostańce, którego częścią jest również prezentowany projekt graficzny.
Kategoria: Uncategorized
Ostańce 9/9
Grafika 9. W łódeczce.
Na grafice pojawia się poruszona postać, która złączona z łodzią dryfuje po morzu/ po oceanie. Wokół niej jest delikatna sugestia aureoli lub blasku, lecz jej pochylenie wskazuje na jej kruchość, jednocześnie połączenie. Może nie jest to jedna postać, ale łódź jest pełna jej odbić. Jest to dla mnie najważniejsza grafika w tej serii. Powstała błyskawicznie. Kamień w tym wypadku zachował się bardzo „posłusznie”. Proces odbijania rzeczywiście był tym samym dryfem, który prowadził mnie przez wszystkie wiersze w tomie „Ostańce”.
Ostańce 8/9
Grafika 8. Skład.
Nocny skład, ostatni pociąg. Oczy maski, w której może schronić się każdy. To szum pośpiechu i błyskawicznego przemieszczania się, bez kalkulacji, bez obliczania zysków czy strat. Wiersz-błyskawica. Grafika odwołuje się do motywu rombu, który w powieleniu pojawił się na okładce mojej książki poetyckiej wydanej w 2010 Modrzewiowe korony. Wycięte otwory na oczy pojawiają się u mnie wcześniej w instalacji Łęgi. Wtedy w wielometrowej plandece układanej w formie ołtarza wycięłam je po raz pierwszy.
Tu w grafice połączone i dynamiczne elementy tworzą strukturę, nie łańcuch, nie kaganiec, który by kogokolwiek ograniczał. Ruch ją otwiera.
Ostańce 7/9
Grafika 7. Podziemie.
Grafika powstała w odniesieniu do wiersza Akt i fabryka w nocy. Dwie postacie tańczące, biegnące pod ziemią wydawać się mogą jedną, zrośniętą strukturą. Ich połączenie pomaga im wytrwać w świecie, który jest rządzony przez różnego rodzaju dochodowe „fabryki”. Podziemne królestwo jest ucieczką przed „żelaznymi” zasadami rzeczywistości, przed schematycznością czy stereotypami.
Ostańce 6/9
Grafika 6. Rol-A-Drop Twin Jack Pot
Rol-A-Drop Twin Jack Pot to wiersz, który powstał z inspiracji rysunkiem Elizabeth Bishop przedstawiającym projekt maszyny snu. Wśród całej domniemanej konstrukcji (narysowanej przez poetkę) zwróciłam uwagę na wałki, które przypominały mechanizm ”jednorękiego bandyty”. Znalazłam serię maszyn produkowanych w Stanach Zjednoczonych w latach czterdziestych. Były bardzo ozdobne i posiadały bajeczne nazwy. Tytuł wiersza jest zainspirowany nazwą takiego modelu, zabawnie odnosi się również do brzmienia mojego nazwiska.
Grafika przedstawia jedną z takich maszyn. Cenny kamień spadł/został stłuczony, tak jak w wierszu, zebrany w całość i dopiero wtedy odbity.
Rol-A-Drop Twin Jack Pot
Dzwoneczek, halo, jaka jest podobna
do Rol-A-Top Bell (Bird of Paradise)
wygląda jak telefon, ale bez słuchawki
i też nie pogadasz z cytrynami w szkle
Dwie wiśnie, pięć centów, jeszcze lufka
silne szarpnięcie, wszystko podskakuje, hop
i mamy podwójny dzban na końcu rączki
ale gość z baru nie pozwala zabrać skrzynki
– Możecie wziąć kasę, ale junk pozostaje
zawsze myślę o niej jak o kimś prawie żywym
a jak potrafi zaskoczyć ta figlarna zołza
ani razu się nie zepsuło moje małe słonko!
Jednak skradłam i skryłam się za stodołą
zrzuciłam ją na kamień, wyzbierałam wszystko
by się przyśniło drzewo wiśni kwitnące
takie są procedury, żeby znów się przyśniło
Ostańce 5/9
Grafika 5. Żagiel.
Na grafice pojawia się delikatny rysunek, który został błyskawicznie narysowany kiedyś na moim przedramieniu. Przedstawia dwa korzenie. Przełożony ze skóry na kamień stał się początkiem całej kompozycji. W podziemiu zarysowuje się kształt małej łódki z wystającym nad ziemię/ocean żaglem. Kruchość, rozpad, ulotność zostały tu przytrzymane kamieniem, jako istotne do zapamiętania. Ciężar kamienia nie staje się przy tym czymś co zniewala, ani tym, co ogranicza przepływ, raczej pogłębia, lecz i tak przez ruch jest dalej przenoszone ku wolności.
Ostańce 4/9
Grafika 4. Kwiat hibiskusa.
Kwiat hibiskusa nazywany jest chińską różą. Kwiat ten w mojej grafice jest formą organizmu złożonego z rożnych form, które wędrują, otwierają się i zamykają się razem, jak w wierszu Lekcja chińskich słówek z tomu Ostańce.
Lekcja chińskich słówek
Tien i talerz uderzony językiem dzwoni dla niej
ale od razu cienie rzucają się na tę grudkę nieba
z głodu, tworząc pochylony znak, tak kwitnie hibiskus
Ostańce 3/9
Płomyk to trzecia grafika, która znajdzie się w mojej książce poetyckiej Ostańce. Głównym motywem jest tu kształt klatki piersiowej rozrywanej przez czarny płomień. Kamień litograficzny jest zimy i gładki, tu poprzez rysunek staje się fragmentem zanikającego ciała.
Płomyk wychodzi z klatki, przekracza granice, przekracza tamy, przekracza ciało, pojawia się w moich wierszach. Moja kreska i poszukiwanie kształtu również odnosi się do jego migoczącej, wertykalnej formy, formy w ciągłym ruchu.
Ostańce 2/9
Grafika 2_ Idący.
Pierwsza wersja tej grafiki po nałożeniu na kamień farby znikła. Kamień zachował się chimerycznie i wchłonął rysunek już go nie oddając. Pozostał jedynie delikatny powidok po „uczcie” kamienia. Dlatego kamień litograficzny został delikatnie zeszlifowany, tak by ów powidok stał się początkiem nowego rysunku, opartego na tym widmowym śladzie. Drugi raz grafika odbiła się bezbłędnie nosząc w sobie ślad poprzedniej, jej odbijające echo.
Idący, grupa postaci stanowiąca całość w bez-czasie. To na wzajem uzupełniający się ruch w kierunku wyjścia i wolności.
Ostańce 1/9
Ostańce to seria grafik powstałych przed okresem pandemii. W styczniu, lutym 2020 odbiłam osobiście na ręcznej maszynie litograficznej około 300 odbitek. Niektóre z nich to pojedyncze egzemplarze, niektóre były drukowane w nakładzie kilkunastu. Wybrałam dziewięć grafik i przez kolejne dziewięć dni będę je prezentować opisując moje inspiracje, poetyckie tropy. Litografie będą częścią książki poetyckiej o tym samym tytule, która zostanie wydana we wrześniu w ramach serii wydawniczej Wielkopolskiej Biblioteki Poezji wydawnictwa WBPiCAK.
Pierwszą inspiracją do książki była seria grafik/wierszy, które wykonali Larry Rivers (malarz) i Frank O`Hara (poeta). Były to litografie, które łączyły szkicowe, lotne formy rysunku i wiersza w całość. Jeden z moich wierszy w tomie poetyckim nawiązuje do tamtego projektu tytułem Stones.
Kamień litograficzny zawsze wydawał się wrażliwym, czasem kapryśnym medium. Oczywiście, można kamień taki doprowadzić do posłuszeństwa, kontrolować bardzo dokładnie jego „reakcje”. Bardziej jednak podobała się możliwość jego „nieposłuszeństwa”. Grafika warsztatowa ze swoją matrycą, chemią i odbitkami zawsze była dla mnie źródłem inspiracji. Sam proces odbijania, trawienia, zeszlifowywania, nakładania apli, pasowania ich, wszystkie błędy-szepty wynikające z odręcznego druku odbiły się w wielu moich wierszach. Tak jest też w Ostańcach. Tu kamień zatrzymuje ulotność, szkicowość, przytrzymuje ciężarem wiersz i to co lekkie staje się znaczące, pogłębione i istotne.
Grafika 1. 8X8
Go od
Elsie von Freytag-Loringhoven
o o zupełnie jak lornetka
ma dwa wypukłe szkła chociaż jeden widok
na zapchane szlamem – (odtykaj zegar) – szmalem fontanny
albo udrożnioną hydraulikę, ujście złotego ścieku do morza
Erroz-(kichnięcie)-ja otwiera klatkę i klatka też wylatuje
„Une de mes amies sous un pseudonyme masculin, Richard Mutt, avait envoyé une pissotière en porcelaine comme sculpture”/”One of my female friends under a masculine pseudonym, Richard Mutt, sent in a porcelain urinal as a sculpture” M.D.
Motyw szachów pojawia się jako formuła określenia granic tego, co jest czarne/białe. Gra oczywiście zakłada pewną umowność. Marcel Duchamp, słynny artysta, w ujawnionych niedawno listach pisał do swojej siostry o podarowanej mu rzeźbie. Opis dotyczył słynnego obiektu Fontanna, którego autorką była Elsa von Freytag–Loringhoven, rzeźbiarka, performerka i poetka. Podpis Richard Mutt był również jej pomysłem. Elsę interesowały motywy hydrauliczne inspirowane tematami oczyszczania i przepływu. Marcel Duchamp nie ujawnił autorki rzeźby, a po jej śmierci sygnował już swoim imieniem i nazwiskiem kolejne repliki rzeźby, które zostały sprzedane. Jej dorobek poetycki i artystyczny jest bardzo intrygujący. Wiele wątków twórczości Elsy wydało mi się bliskoznacznych. Nadal kuratorzy muzeów i galerii owe repliki Fontanny podpisują nazwiskiem Duchampa wiedząc już, że należałoby podać choćby ich współtwórczynię. Pisała o tym Siri Hustvedt poetka, prozatorka (link w załączniku). Według niej powodem takiego zachowania jest finansowa kalkulacja (prostu wartość tych rzeźb byłaby niższa gdyby zaznaczać ich współautorkę). W reakcji na tę niesprawiedliwość napisałam wiersz Go od. Nawiązuje on do rzeźby Elsy o tytule GOD, koresponduje też z rzeźbą Marcela Duchampa Why Not Sneeze Rose Sélavy? (Marcel stworzył swoje artystyczne alter ego wzorowane na Elsie). Motyw szachów tak bliski jego twórczości jest przywołany w grafice, lecz poszczególne pola zacierają swoje znaczenia i klatka podziału zostaje rozerwana. A podwójny profil łączy to, co męskie, żeńskie w jedną formę, która nie musi być rozdzielona, jeżeli jest wcześniej oczyszczona z fałszu.
https://www.theguardian.com/books/2019/mar/29/marcel-duchamp-fountain-women-art-history